piątek, 11 stycznia 2013

Caroline wracała ze sklepu,kiedy usłyszała dzwonek swojej komórki wydobywający się gdzieś z okolicy jej prawej kieszeni kurtki.Spojrzała na wyświetlacz telefonu na którym pojawił się napis ,,Tara'' i westchnęła,po kilku sekundach stwierdziła,że jednak powinna odebrać.
- Hej - usłyszała piskliwy głos Tary.
- No cześć - odpowiedziała Caroline 
- Słuchaj mogłabyś mi doradzić w wyborze butów?Wpadnij do mnie jak możesz..
- Dzisiaj nie dam rady,jestem trochę zajęta.Wiesz,że Bethany ma złamaną nogę i trzeba wybrać kogoś na jej miejsce,dlatego z Ann będziemy dzisiaj wybierały odpowiednią kandydatkę na jej miejsce.
Caroline nie miała zresztą ochoty na wizytę u Tary.Była już przyjaciółka bardzo się zmieniła i obie nie mogły znaleźć wspólnego języka.
- Szkoda..to może kiedy indziej,co?
- Tak,kiedy indziej.Muszę kończyć,cześć! - zakończyła Caroline otwierając drzwi do klatki schodowej.
Do przyjścia Annisy miała jeszcze dwie godziny.Zdecydowała więc posprzątać w domu.
-Chociaż raz jak Annisa przyjdzie będzie czysto,mam nadzieję - pomyślała 
Gdy weszła do mieszkania aż nią drgnęło.
- Hej siostra! - przywitał ją z drugiego końca mieszkania młodszy o rok Patrick,który najwyrażniej był w dobrym humorze.
-Hej...matko Patric nasze mieszkanie jeszcze nigdy nie było tak zasyfione jak dzisiaj.Mógłbyś choć trochę posprzątać?Annisa zaraz będzie - zapytała Caroline wskazując na leżące na podłodze ubrania i inne akcesoria,które zapewne były na swoim miejscu.
- O nie! Nie będę sobie psuł humoru porządkami domowymi.A Annisa się pewnie już przyzwyczaiła,nie ma co robić szumu. - odpowiedział spokojnie Patrick udając się w kierunku kuchni.
Pewnie chciał zrobić sobie ulubione kanapki z serem.
- No tak..mogłam się tego spodziewać - westchnęła po czym zaczęła układać buty. Zaraz..a co ty taki wesoły?
- No w sumie przydałoby Ci się powiedzieć,w końcu to zasługa twojego kota.
- Słucham? 
- Twoja kochana kotka,jak zwykle mi uciekla.Pobiegłem za nią no i poznałem Angelę.W sumie,dzięki!Ona złapała Zołi,więc podziękowałem,pogadaliśmy trochę no i tyle.Ale te kilka minut rozmowy zmieniło całe moje życie.Ona cie zna.Podobno jest kandydatką na cheerleaderkę,na pewno jest świetna..Caro?
- O nie.Zapomnij.Nie będę ją brała tylko dlatego,że ci się spodobała.Ale mimo wszystko wezmę twoje oceny pod uwagę.Widziałam ją na eliminacjach,ale czy ja wiem?Co prawda szpagat i gwiaz..
- Ej!Prosiłem tylko,żebyś dała jej lekkie fory a nie wymieniała mi co umie robić a co nie.. - powiedziałał Patrick wcinając już kanapki.
- Młody..ty sobie nie pozwalaj - zarechotała Caroline szturchając brata w bok.

Pani Boney,38-letnia pielęgniarka była dosyć surowa w stosunku do swoich swoich dzieci.Szczególnie do Rachel,z którą nie miała kontaktu jakiego sobie wymarzyła.Jednak spore różnice między charakterami córki i mamy często kończyły się kłotniami.Rachel była uparta,a jej mama robiła wszystko by pokazać córce,że ma nad nią pełną kontrolę.I tak było.
- Mamo! Jutro wychodzę z Annisą,Caroline i Tarą. - oznajmiła Rachel.
- A dokąd?A szkoła?Nie długo koniec półrocza..Oceny,Rachel,oceny! -odpowiedziała stanowczo córce to co zwykle,kiedy tylko Rachel chciała wyjść gdzieś z przyjaciółkami.
- Umiem wszystko na jutro.Chemię też. - powiedziała lekko wkurzona Rachel.Dobrze wiedziała jak skończy się ta rozmowa,a raczej konfrontacja.
Rachel mało czasu poświęcała przyjaciółką ze względu na szkołę muzyczną,młodsze rodzeństwo no i do tego dochodziła jeszcze mama.Teraz nie mogła zawieść przyjaciółek,którym często brakowało obecności Rachel w ich towarzystwie.A szczególnie wtedy kiedy dobrze się bawiły.
- No dobra. 
- Dzięki,ale dobrze mamuś wiesz,że Konrada tak nie traktujesz..- burknęła Rachel.Jednocześnie spokojna i rozdrażniona.Miała dość ciągłych pretensji mamy o oceny.Starała się jak mogła,chociaż nie zawsze jej wychodziło.Do tego czasami lubiała uciąć sobie krótką pogawędkę z Tarą..w czasie lekcji oczywiście.
- Bo on nie zawiódł mojego zaufania!Dobrze wiesz jak było w tamtym roku.
Konrad był najstarszym synem pani Boney.Odpowiedzialny i posłuszny dla mamy,powinien stanowić autorytet dla młodszej siostry.Oczywiście mama nikogo nie faworyzowała,jednak starała się być konsekwentna.Po prostu dbała o dobro córki.Córka uważała jednak inaczej.

,,Dzisiaj o mało co nie pokłóciłam się z mamą,zresztą jak zwykle,o wyjścia i o oceny.W tym roku postanowiłam sobie,że będę walczyć o swoje.Nie mogę zaprzepaścić przyjaźni z dziewczynami,do tego dochodzi jeszcze pewien chłopak..ale o nim napiszę innym razem.Nawet Tara,Cars i Ann nic o nim nie wiedzą.Chyba mnie zabiją!''

Rachel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz